Dziwne uczucie kiedy zaczyna coś boleć dopiero po pewnym czasie. Czyżby wcześniej to do mnie nie docierało? Nie chciałam by to bolało i w jakiś sposób zablokowałam, ale ból przebił ten mur i teraz daje mi się we znaki dopiero teraz?
Zastanawiam się jak to jest ponownie zaufać? Czy zdrada może tak bardzo dotknąć, chociaż to nie była wielka miłość, chociaż to był początek czegoś co zdawało mi się, że będzie trwałe i piękne?
Ciężko jest opisać uczucie, które mną targa, ale strasznie chciałabym się go pozbyć. Boję się, że ból nie minie przez co już nie zaufam, nie będę potrafiła. Jak to jest wybaczyć coś takiego i przyznać się przed samym sobą, że to już nie ma znaczenia? A może to nie ból tylko strach, strach przed tym, że nie zazna się już szczęścia przy boku jakiegoś mężczyzny, bo najzwyczajniej w świecie nie zaufam już? To będzie moja wina, bo nie zdołam uporać się z tym uczuciem, które ogarnia moje ciało, z tymi myślami, które mieszają mi w głowie. Zdawało mi się, że oddałam całą siebie w związek i jak skończyłam? Z bólem czy strachem, a może oba uczucia sprawiają, że popadam z skrajności w skrajność.
Wiem jedno.. "Tamten dzień oszukał moją wyobraźnię"
Zuza uszy do góry! :)
OdpowiedzUsuń